Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

niedziela, 22 kwietnia 2018


Stary Smokowiec – Zbójnicka Chata/1960/ - Stary Smokowiec

Tatry Wysokie

22.02.2018r.





 

Ostatni post Wiesia



W związku z tym, że byłem sam w domu, postanowiłem zorganizować w miarę ambitne wyjście w Tatry Wysokie. Pomyślałem o Zbójnickiej Chacie. Zadzwoniłem do Staszka i następnego dnia o 5 rano jechaliśmy w kierunku Starego Smokowca. Pogoda według prognoz miała być w miarę dobra, zachmurzenie duże z przejaśnieniami i co najważniejsze bez opadów. Jakie było nasze zdziwienie, gdy minęliśmy Tatrzańską Kotlinę i przywitała nas Łomnica/2634/ i Sławkowski Szczyt/2452/ w pełnym słońcu.

 

Sławkowski, Łomnica i Kieżmarski Szczyt w pełnym słońcu



Po raz kolejny sprawdziło się, że pogoda po polskiej stronie Tatr może być zupełnie inna niż po słowackiej. Około siódmej zatrzymujemy się na parkingu w Starym Smokowcu koło nowego kościoła. Krótkie przepakowanie i 7,10 ruszamy w kierunku Hrebienoka. Przed nami w słońcu szczyty tatrzańskie, za nami niestety chmury, ale to nam akurat nie przeszkadza.

 

Sławkowski Szczyt widziany z parkingu w Starym Smokowcu


 

Łomnica widziana z parkingu




Idziemy wzdłuż kolejki zielonym szlakiem i chociaż temperatura wynosi około -11 stopni, to jednak słońce skutecznie nas dogrzewa. O 7,55 jesteśmy na Hrebienoku, lekko zgrzani, kierujemy się do namiotów lodowych, by podziwiać piękne rzeźby z lodu. Niestety będą otwarte za godzinę, więc tę atrakcję zostawiamy sobie na drogę powrotną. Ruszamy dalej czerwonym szlakiem/Tatrzańska Magistrala/ cały czas w pełnym słońcu. Po prawej stronie mamy Dolinę Zimnej Wody, po lewej Sławkowski Grzebień, z tyłu dalej kotłują się chmury.
 


Sławkowski Grzebień

Po pół godzinie dochodzimy do rozwidlenia szlaków, my odbijamy w lewo na szlak niebieski i o godzinie 8,25 wchodzimy w Dolinę Staroleśną. Szlak jest wydeptany, całkiem wygodny. Początkowo lasem, by po kilkudziesięciu minutach wejść w teren odkryty. Panoramy wspaniałe, po lewej grań Sławkowskiego, po prawej Grzebień Rywocin i majestatyczna Pośrednia Grań/2441/, z tyłu ocean chmur – widok niesamowity.


Od Łomnicy do Pośredniej Grani



Ocean chmur


 Gdzieniegdzie widzimy ślady spadających lawin. Idziemy równolegle ze Staroleśnym Potokiem. Szlak zimowy różni się od szlaku letniego, zimą w zasadzie narciarze wytyczają drogę. Po drodze spotykamy niewielu turystów, widok obładowanego potężnym ładunkiem nosicza wzbudza nasze współczucie. O 9,30 robimy postój, odpoczynek i pierwszy solidny posiłek w trasie. Panorama fantastyczna, ślady lawin, zamarznięte wodospady oraz szczyty w czapach śnieżnych stwarzają bajkową scenerię. O 9,50 ruszamy dalej, niestety odcinki szlaku stają się bardzo strome, mają po 30 i więcej stopni nachylenia.




Zamarznięty wodospad. Ten czarny punkt w dolnej części to wspinający się taternik



Ostre podejście...



Ostre podejście


Znakomicie w takim terenie sprawdzają się nowe buty, które dostałem w prezencie od przyjaciela z USA, Janusza. Mają one wibram składający się z kilkudziesięciu kolców gumowych, w zasadzie zero poślizgu. Wielkie dzięki Janusz, bo wiem, że kiedyś będziesz to czytał. Podchodzimy cały czas ostro w górę, przy rewelacyjnych widokach, aż w końcu widzimy schronisko.

 

Oto szczęśliwy człowiek



Nasz cel - Zbójnicka Chata



O 11,25 jesteśmy w schronisku, przy tak pięknej pogodzie i panoramie aż się nie chce wchodzić do środka. Chwilę podziwiamy po lewej Staroleśny Szczyt/2476/, chociaż mnie do gustu bardziej przypada słowacka nazwa Bradavica, dalej Mała Wysoka/2429/, Rohatka/2200, Dzika Turnia/2372/, Swistowy Szczyt/2383/, Jaworowe Szczyty, Mały Lodowy Szczyt/2462/ i bliżej nas Strzelecka Turnia/2130/.



Jaworowe Szczyty- widok ze schroniska




Po kilku minutach wchodzimy do schroniska, jest przytulne, cieplutkie, więc rozbieramy się do koszulek, odpoczywamy i ze smakiem pijemy kofolę i wtedy przypomina mi się nosicz z ładunkiem, więc smakuje mi ona podwójnie.



To nie piwo- to kofola


 Pół godziny odpoczynku, wychodzimy na zewnątrz, jest równo południe, Staszek zaczyna Anioł Pański. Modlitwa w takiej scenerii sama wychodzi z ust. O 12,05 schodzimy, na odcinkach bardzo stromych doceniam nowe buty, o 13,25 dochodzimy do Magistrali, ale niestety tu już jest wszystko w chmurach. O 13,40 jesteśmy na Hrebienoku, zwiedzamy namioty lodowe, rzeźby piękne.




Schodzimy - czas wracać do domu



Na Hrebienoku. Lodowe rzeźby



Lodowe rzeźby


O 14,40 jesteśmy na parkingu. Trasa fantastyczna, w okresie zimowym wymagająca, dla turystów z dobrą kondycją, w okresie letnim dużo łatwiejsza. Zresztą zaletą powrotu tym samym szlakiem jest to, że w każdej chwili możemy wracać. Dlatego też gorąco polecam, chociaż należy uważać, bo jest to teren lawinowy.



Serdecznie pozdrawiam

Wiesiek




POŻEGNANIE



 
Z wielkim bólem w sercu dopisuję te słowa, aby zamknąć ten rozdział w naszym życiu. W dniu 20 marca 2018r zmarł mój mąż - przyjaciel i kompan wspólnych wycieczek. Zawsze starannie przygotowywał się do każdego rajdu, aby potem na blogu podzielić się szczegółami trasy wierząc, że w ten sposób zachęci innych do wędrówek. On potrafił cieszyć się przyrodą i zarażał wręcz tą radością, dlatego każda wycieczka z nim była pełna spokoju i relaksu. Zawsze będę Cię tak wspominać Wieśku.
Dana

Żegnaj kochany