Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

sobota, 13 maja 2017

Beskid Wyspowy - Ciecień

07.08.2016r.

I kolejna nasza wyprawa „emerycka”. Postanowiliśmy tym razem odwiedzić Beskid Wyspowy, górę Ciecień/829/. W związku z tym, że jest niedziela, planujemy mszę świętą w zabytkowym klasztorze cystersów w Szczyrzycu. Wyjeżdżamy o 8 rano, by zdążyć na mszę o godz.10. Jedziemy przez Bieńkówkę, Myślenice, Wiśniową, a o 9,30 parkujemy auta przed klasztorem. Mamy jeszcze pół godziny, więc obchodzimy klasztor dookoła. Fundatorem klasztoru był wojewoda krakowski Teodor Cedro, herbu Gryf, który cystersom z Jędrzejowa ofiarował rozległe tereny na Podtatrzu /jego pomnik za tydzień będzie odsłonięty na rynku w Szczyrzycu/. Cystersi założyli najpierw w 1234r. klasztor w Ludźmierzu i prawdopodobnie w 1243r. przenieśli się do Szczyrzyca. Być może jednym z powodów był surowy klimat blisko Tatr, a cystersi zwani też zakonem rolniczym potrzebowali łagodniejszych warunków do szerzenia gospodarki rolnej. Prowadzili szeroko zakrojoną działalność gospodarczą jak: rolnictwo, młynarstwo, browarnictwo, sadownictwo, pszczelarstwo. Tego wszystkiego uczyli także okoliczną ludność. Do dzisiaj teren wokół klasztoru jest ładnie zagospodarowany.

Klasztor Cystersów w Szczyrzycu


Za klasztorem rozciąga się piękny park

  Po mszy około 11:30 wyruszamy czarnym szlakiem wzdłuż drogi na Dobczyce, po chwili odbijamy w lewo i przez pola pełne drzew owocowych wychodzimy na wzniesienie. Teraz dopiero zdajemy sobie sprawę, jak wiele jest w tej okolicy plantacji owocowych.
 

Panorama z widokiem na klasztor Cystersów w Szczyrzycu


Okolica pełna plantacji drzew i krzewów owocowych


Schodzimy teraz w dół, w kierunku drogi głównej, mijamy wioskę indiańską, widać za ogrodzeniem wierzchołki wigwamów, dochodzimy do głównej drogi i wzdłuż rzeki Stradomki idziemy dalej. Z nazwą tej rzeki skojarzyłem sobie powieść historyczną Karola Bunscha „Dzikowy skarb”, w której to władyka Dzik miał swoje dworzyszcze na górze Grodzisko koło Stradomki. Góra Grodzisko/618/ jest niedaleko, archeolodzy odkryli tam ślady średniowiecznej budowli obronnej. Dla mnie wszystko się zgadzało i wyobraźnia zaczęła intensywnie działać. Po godzinie drogi od klasztoru czarny szlak skręca w lewo, my idziemy 100 metrów dalej, ponieważ jest tam dojście na Diabli Kamień. Po 10 minutach widzimy go w całej okazałości. Potężny głaz: 55 metrów długości, 12 szerokości i 17-25 wysokości. Z kamieniem związana jest legenda, według której, diabeł nie mogąc ścierpieć istniejącego w Szczyrzycu klasztoru, porwał wielki kamień, by go na klasztor zrzucić. Jednak modlitwy zakonników i dźwięki bijących dzwonów sprawiły, że diabeł stracił moc. Nie mogąc unieść kamień, upuścił go w lesie, 3 kilometry przed klasztorem. Koło głazu jest domek, gdzie w niewielkim pomieszczeniu o wymiarach 2x2,5m mieszkał pustelnik z klasztoru cystersów, spał w otwartej trumnie, hodował kozy, pszczoły, codziennie chodził do klasztoru na mszę i obiad. Po jego śmierci w 1992r. okresowo mieszkał inny pustelnik ale tylko do 1997r.
 

Diabli Kamień


Pustelnia w pobliżu głazu


Wielkość głazu robi wrażenie



Na szczycie głazu


Diabli Kamień z innej strony

 Jeszcze tylko posiłek i skręcamy na czarny szlak, w sumie na Diabli Kamień i pustelnię zeszło nam około godziny. Koło godziny 14-tej spotykamy niebieski szlak, który zaprowadzi nas na Ciecień, natomiast w prawo tym szlakiem można dojść do Grodziska. Pomyślałem sobie, że w niedługim czasie muszę się tam wybrać, aby zobaczyć, gdzie urzędował władyka Dzik/przynajmniej w mojej wyobraźni/. Odpoczynek, posiłek i idziemy dalej już teraz niebieskim szlakiem. Szlak typowy dla Beskidu Wyspowego ciągle w górę raz łagodniej, raz bardziej stromo. Cały czas lasem, niestety nie ma żadnych prześwitów by móc oglądać widoki. Ale wędrówka wśród śpiewu ptaków wynagradza nam wszystko. Mijamy Księżą Górę/643/, po 40 minutach dochodzimy do połączenia ze szlakiem zielonym, dochodzi także czerwony, wcześniej żółty, których nie mam na mapie. Grażynka stwierdziła, że nie wychodzi na górę, źle się czuje, więc Dana postanowiła razem z nią schodzić zielonym szlakiem do Szczyrzyca. Ja ze Zbyszkiem wchodzimy na Ciecień – 15 minut.
 

Zalesiony wierzchołek góry Ciecień

Krótki postój, niestety cały szczyt zalesiony, żadnych widoków. Robię kilka zdjęć i schodzimy zielonym szlakiem za żonami, doganiamy je jeszcze, gdy szlak prowadzi przez las. Wkrótce wchodzimy na teren otwarty. Przed nami plantacje owocowe i piękny widok na klasztor. O 18-tej jesteśmy na parkingu, po 7 godzinach pięknej wycieczki. Wypijamy kawę w pobliskiej kawiarni i powrót do domu.

Pozdrawiamy serdecznie

Wiesiek i Dana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz