Beskid Wyspowy - Ciecień
07.08.2016r.
I kolejna nasza wyprawa „emerycka”.
Postanowiliśmy tym razem odwiedzić Beskid Wyspowy, górę
Ciecień/829/. W związku z tym, że jest niedziela, planujemy mszę
świętą w zabytkowym klasztorze cystersów w Szczyrzycu. Wyjeżdżamy
o 8 rano, by zdążyć na mszę o godz.10. Jedziemy przez Bieńkówkę,
Myślenice, Wiśniową, a o 9,30 parkujemy auta przed klasztorem. Mamy
jeszcze pół godziny, więc obchodzimy klasztor dookoła. Fundatorem
klasztoru był wojewoda krakowski Teodor Cedro, herbu Gryf, który cystersom z Jędrzejowa ofiarował rozległe tereny na Podtatrzu /jego pomnik za tydzień będzie odsłonięty na rynku w Szczyrzycu/.
Cystersi założyli najpierw w 1234r. klasztor w Ludźmierzu i
prawdopodobnie w 1243r. przenieśli się do Szczyrzyca. Być może
jednym z powodów był surowy klimat blisko Tatr, a cystersi zwani
też zakonem rolniczym potrzebowali łagodniejszych warunków do
szerzenia gospodarki rolnej. Prowadzili szeroko zakrojoną
działalność gospodarczą jak: rolnictwo, młynarstwo,
browarnictwo, sadownictwo, pszczelarstwo. Tego wszystkiego uczyli
także okoliczną ludność. Do dzisiaj teren wokół klasztoru jest
ładnie zagospodarowany.
Klasztor Cystersów w Szczyrzycu |
Za klasztorem rozciąga się piękny park |
Po mszy około 11:30 wyruszamy czarnym
szlakiem wzdłuż drogi na Dobczyce, po chwili odbijamy w lewo i
przez pola pełne drzew owocowych wychodzimy na wzniesienie. Teraz
dopiero zdajemy sobie sprawę, jak wiele jest w tej okolicy plantacji
owocowych.
Okolica pełna plantacji drzew i krzewów owocowych |
Schodzimy teraz w dół, w kierunku drogi głównej,
mijamy wioskę indiańską, widać za ogrodzeniem wierzchołki
wigwamów, dochodzimy do głównej drogi i wzdłuż rzeki Stradomki
idziemy dalej. Z nazwą tej rzeki skojarzyłem sobie powieść
historyczną Karola Bunscha „Dzikowy skarb”, w której to władyka
Dzik miał swoje dworzyszcze na górze Grodzisko koło Stradomki.
Góra Grodzisko/618/ jest niedaleko, archeolodzy odkryli tam ślady
średniowiecznej budowli obronnej. Dla mnie wszystko się zgadzało i
wyobraźnia zaczęła intensywnie działać. Po godzinie drogi od
klasztoru czarny szlak skręca w lewo, my idziemy 100 metrów dalej,
ponieważ jest tam dojście na Diabli Kamień. Po 10 minutach widzimy
go w całej okazałości. Potężny głaz: 55 metrów długości, 12
szerokości i 17-25 wysokości. Z kamieniem związana jest legenda,
według której, diabeł nie mogąc ścierpieć istniejącego w
Szczyrzycu klasztoru, porwał wielki kamień, by go na klasztor
zrzucić. Jednak modlitwy zakonników i dźwięki bijących dzwonów
sprawiły, że diabeł stracił moc. Nie mogąc unieść kamień,
upuścił go w lesie, 3 kilometry przed klasztorem. Koło głazu jest
domek, gdzie w niewielkim pomieszczeniu o wymiarach 2x2,5m mieszkał
pustelnik z klasztoru cystersów, spał w otwartej trumnie, hodował
kozy, pszczoły, codziennie chodził do klasztoru na mszę i obiad.
Po jego śmierci w 1992r. okresowo mieszkał inny pustelnik ale tylko
do 1997r.
Pustelnia w pobliżu głazu |
Wielkość głazu robi wrażenie |
Na szczycie głazu |
Diabli Kamień z innej strony |
Jeszcze tylko posiłek i skręcamy na czarny szlak, w sumie
na Diabli Kamień i pustelnię zeszło nam około godziny. Koło
godziny 14-tej spotykamy niebieski szlak, który zaprowadzi nas na
Ciecień, natomiast w prawo tym szlakiem można dojść do Grodziska.
Pomyślałem sobie, że w niedługim czasie muszę się tam wybrać,
aby zobaczyć, gdzie urzędował władyka Dzik/przynajmniej w mojej
wyobraźni/. Odpoczynek, posiłek i idziemy dalej już teraz
niebieskim szlakiem. Szlak typowy dla Beskidu Wyspowego ciągle w
górę raz łagodniej, raz bardziej stromo. Cały czas lasem,
niestety nie ma żadnych prześwitów by móc oglądać widoki. Ale
wędrówka wśród śpiewu ptaków wynagradza nam wszystko. Mijamy
Księżą Górę/643/, po 40 minutach dochodzimy do połączenia ze
szlakiem zielonym, dochodzi także czerwony, wcześniej żółty,
których nie mam na mapie. Grażynka stwierdziła, że nie wychodzi
na górę, źle się czuje, więc Dana postanowiła razem z nią
schodzić zielonym szlakiem do Szczyrzyca. Ja ze Zbyszkiem wchodzimy
na Ciecień – 15 minut.
Krótki postój, niestety cały szczyt
zalesiony, żadnych widoków. Robię kilka zdjęć i schodzimy
zielonym szlakiem za żonami, doganiamy je jeszcze, gdy szlak
prowadzi przez las. Wkrótce wchodzimy na teren otwarty. Przed nami
plantacje owocowe i piękny widok na klasztor. O 18-tej jesteśmy na
parkingu, po 7 godzinach pięknej wycieczki. Wypijamy kawę w
pobliskiej kawiarni i powrót do domu.
Pozdrawiamy serdecznie
Wiesiek i Dana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz