Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

piątek, 16 czerwca 2017

Tatry Zachodnie

Dolina Cicha Liptowska


18.05.2017r



       Zapowiada się nadal piękna pogoda, więc postanawiamy zrobić kolejną trasę, tym razem wybór pada na jedną z największych dolin tatrzańskich – Dolinę Cichą Liptowską.

Wczas rano pobudka, Dana, Zbyszek i ja wyruszamy przez Jordanów, Nowy Targ, Jurgów, Tatrzańską Łomnicę w kierunku parkingu w Podbańskiej. Po drodze oczy nasze cieszy zaawansowana budowa nowej Zakopianki. O 9,00 zajechaliśmy na parking, tu przepakowanie, ubieramy letnie „ciuchy” i w drogę. Przy wtórze szumu Białej Liptowskiej, mając po prawej stronie potężną ścianę Krywania/2495/, z tyłu Niżne Tatry, lekko podchodzimy drogą asfaltową. O 9,30 dochodzimy do rozejścia szlaków: zielony w prawo do Doliny Koprowej i żółty, którym my pójdziemy do Doliny Cichej Liptowskiej. Lekko się zagrzaliśmy, więc znowu część odzieży zrzucamy, jemy banany i ruszamy dalej. Po kilku minutach mijamy Koprową Wodę, która wraz z Cichą Wodą, wzdłuż której teraz idziemy, tworzy Białą Liptowską. Po lewej stronie odsłaniają się Tatry Zachodnie, po prawej mamy teraz Liptowskie Kopy. Oprócz śpiewu ptaków i szemrzącego potoku, cisza. Po drodze napotykamy niespodziankę, co jakiś czas na asfalcie zaznaczył swoją obecność niedźwiedź. Prawdopodobnie było to wcześnie rano, bo odchody są całkiem świeże. Zbyszek stwierdził, że chyba miał biegunkę, pomyślałem, że być może nie na nasz widok. O 10,30 robimy postój na jedzenie, picie i podziwianie widoków pięknej doliny. Dolina Cicha od wieków służyła Polakom do przemytu towarów. W czasie II wojny światowej wiódł tędy jeden z głównych szlaków kurierskich.

Początek szlaku i zaraz wyruszamy


Widok na hotel przy potoku Biała Liptowska


Za nami widok na Liptowskie Kopy

 
      O 10,50 ruszamy dalej, cały czas drogą asfaltową, co przy dzisiejszej temperaturze nie jest dla nas zbyt dobre. Podchodzimy lekko w górę, z każdym metrem odsłaniają się nowe, wspaniałe widoki. Czasami widać grań nad Doliną Goryczkową z Goryczkową Czubą/1913/ na czele. Ale niestety już widać tabliczkę z zakazem wstępu i o 11,40 urządzamy dłuższy postój przy Chacie Tabor/1120/. Posiłek, odpoczynek i wylegiwanie się w słońcu. Pogoda typowo letnia, w związku z tym odsłonięte fragmenty ciała przybierają lekko purpurowy kolor. Ogarnia nas wszechobecne lenistwo.

 

Widok na Tatry Zachodnie po lewej stronie doliny


Tu nad potokiem, przy chacie Tabor poleniuchowaliśmy  w słońcu


Piękny jest ten potok, jego szum daje ukojenie. Tu czuje się luz i nie myśli się o problemach


Odpoczynek przy wiacie w drodze powrotnej



     Takiego „obijania się” wystarczy i o 12,15 wracamy. Piękna pogoda i widoki sprawiają, że co jakiś czas w przydrożnych wiatach siadamy i wręcz połykamy panoramy. Na parkingu jesteśmy o 15-tej, niespecjalnie zmęczeni, ale jak się okazało zrobiliśmy w sumie około 17 kilometrów. Piękna, wspaniała wycieczka.



Pozdrawiamy serdecznie

Wiesiek i Dana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz