Tatry Zachodnie
Dolina Cicha Liptowska
18.05.2017r
Zapowiada się nadal piękna pogoda,
więc postanawiamy zrobić kolejną trasę, tym razem wybór pada na
jedną z największych dolin tatrzańskich – Dolinę Cichą
Liptowską.
Wczas rano pobudka, Dana, Zbyszek i ja
wyruszamy przez Jordanów, Nowy Targ, Jurgów, Tatrzańską Łomnicę
w kierunku parkingu w Podbańskiej. Po drodze oczy nasze cieszy
zaawansowana budowa nowej Zakopianki. O 9,00 zajechaliśmy na parking, tu przepakowanie, ubieramy letnie „ciuchy” i w drogę. Przy wtórze
szumu Białej Liptowskiej, mając po prawej stronie potężną ścianę
Krywania/2495/, z tyłu Niżne Tatry, lekko podchodzimy drogą
asfaltową. O 9,30 dochodzimy do rozejścia szlaków: zielony w prawo
do Doliny Koprowej i żółty, którym my pójdziemy do Doliny Cichej
Liptowskiej. Lekko się zagrzaliśmy, więc znowu część odzieży
zrzucamy, jemy banany i ruszamy dalej. Po kilku minutach mijamy
Koprową Wodę, która wraz z Cichą Wodą, wzdłuż której teraz
idziemy, tworzy Białą Liptowską. Po lewej stronie odsłaniają się
Tatry Zachodnie, po prawej mamy teraz Liptowskie Kopy. Oprócz śpiewu
ptaków i szemrzącego potoku, cisza. Po drodze napotykamy
niespodziankę, co jakiś czas na asfalcie zaznaczył swoją obecność
niedźwiedź. Prawdopodobnie było to wcześnie rano, bo odchody są
całkiem świeże. Zbyszek stwierdził, że chyba miał biegunkę,
pomyślałem, że być może nie na nasz widok. O 10,30 robimy
postój na jedzenie, picie i podziwianie widoków pięknej doliny. Dolina Cicha od
wieków służyła Polakom do przemytu towarów. W czasie II wojny
światowej wiódł tędy jeden z głównych szlaków kurierskich.
Początek szlaku i zaraz wyruszamy |
Widok na hotel przy potoku Biała Liptowska |
Za nami widok na Liptowskie Kopy |
O
10,50 ruszamy dalej, cały czas drogą asfaltową, co przy
dzisiejszej temperaturze nie jest dla nas zbyt dobre. Podchodzimy lekko w górę,
z każdym metrem odsłaniają się nowe, wspaniałe widoki. Czasami
widać grań nad Doliną Goryczkową z Goryczkową Czubą/1913/ na
czele. Ale niestety już widać tabliczkę z zakazem wstępu i o
11,40 urządzamy dłuższy postój przy Chacie Tabor/1120/. Posiłek,
odpoczynek i wylegiwanie się w słońcu. Pogoda typowo letnia, w
związku z tym odsłonięte fragmenty ciała przybierają lekko purpurowy kolor. Ogarnia nas wszechobecne lenistwo.
Tu nad potokiem, przy chacie Tabor poleniuchowaliśmy w słońcu |
Piękny jest ten potok, jego szum daje ukojenie. Tu czuje się luz i nie myśli się o problemach |
Odpoczynek przy wiacie w drodze powrotnej |
Takiego „obijania
się” wystarczy i o 12,15 wracamy. Piękna pogoda i widoki
sprawiają, że co jakiś czas w przydrożnych wiatach siadamy i
wręcz połykamy panoramy. Na parkingu jesteśmy o 15-tej,
niespecjalnie zmęczeni, ale jak się okazało zrobiliśmy w sumie
około 17 kilometrów. Piękna, wspaniała wycieczka.
Pozdrawiamy serdecznie
Wiesiek i Dana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz