Jura Krakowsko – Częstochowska
Dolina Mnikowska, Dolina Brzoskwinki
03.06.2017r.
Postanowiliśmy z Daną zrobić jakąś
niedaleką wycieczkę, w miarę łatwą. Wybór padł na Jurę
Krakowsko – Częstochowską, na dwie Doliny: Mnikowską i
Brzoskwinki.
Jest sobota, zapowiada się piękna
pogoda, myślę sobie, że jest to blisko Krakowa, więc będzie dużo
turystów, ale decydujemy się na wyjazd. Zatrzymaliśmy się na
parkingu koło kościoła w Mnikowie i o godz. 9,20 zaczynamy
wędrówkę niebieskim szlakiem. Obok kościoła stoi dom zakonny
sióstr Albertynek, który mieści się w zabytkowym dworze. Dwór
wybudowany został przez kamedułów z Bielan w XVII wieku. W okresie
międzywojennym budynek został przekazany Zgromadzeniu Sióstr
Albertynek. Idziemy najpierw pomiędzy domami wzdłuż rzeczki Sanki,
następnie przechodzimy przez mostek i „zagłębiamy się” w
Dolinę Mnikowską. Cisza, piękny las, w większości liściasty i
cudowny śpiew niezliczonej ilości ptaków.
Początek dolinki w Mnikowie |
I kolejny mostek na rzeczce Sanka |
Malownicze skałki |
Kilkadziesiąt minut wygodnej ścieżki
i o 9,45 wychodzimy na polanę z dużą ilością ławek, nad którą
góruje piękny obraz Matki Bożej Skalskiej namalowany na skale. Jak
głosi legenda, do namalowania obrazu doszło z inicjatywy
zamieszkującej w Krzeszowicach hrabiny Potockiej, która w obliczu
ciężkiej choroby swojej córeczki gorąco prosiła Boga o jej
wyzdrowienie. Wówczas we śnie trzykrotnie ukazała się jej skała
z wizerunkiem Matki Bożej. Kiedy córka Potockiej wyzdrowiała,
szczęśliwa kobieta długo poszukiwała owej skały, aż wreszcie
znalazła ją w Dolinie Mnikowskiej. Poprosiła znanego malarza o
namalowanie wizerunku. Inna legenda o obrazie sięga czasów
Powstania Styczniowego. Kilku powstańców szukając schronienia
przed wojskiem rosyjskim trafiło do Doliny Mnikowskiej. Kiedy
zrozpaczeni nie mogli się nigdzie ukryć, z pomocą przyszła im
kobieta wskazując jaskinię skalną. Gdy niebezpieczeństwo minęło,
chcieli podziękować nieznajomej. Więc zaczęli jej szukać,
jednakże ona zniknęła. Domyślili się iż ocaliła ich Matka
Boska. Z wdzięczności kazali namalować jej wizerunek w miejscu
swego ocalenia.
Nie sposób przejść obok tego
miejsca obojętnie. Wygląda jak naturalny amfiteatr wśród skał.
Podchodzimy pod sam obraz, chwila zadumy, podziwianie z góry skał o
różnych kształtach i powoli schodzimy. Jeszcze kilka minut
spędzamy na dole, ale niestety trzeba dalej iść. Nie martwimy się
tym specjalnie, ponieważ będziemy tędy wracać. Gdyby nie lądujące
bądź startujące samoloty z niedalekich Balic nic nie byłoby w
stanie zakłócić spokoju tego miejsca.
Dolna Mnikowska- wizerunek Matki Bożej namalowany na skale |
Widok na polanę spod ołtarza Matki Bożej |
O 10,00 idziemy dalej, piękną drogą
wśród wapiennych skał. Kilkanaście minut i kończy się dolina,
spotykamy o dziwo niewielu turystów. Zmieniamy szlak, idziemy dalej
czarnym, którym dochodzimy do czerwonego. Narastający dźwięk
silników samochodowych uświadamia nam, że zbliżamy się do
autostrady Kraków – Katowice. Wcześniej robimy krótki postój,
następnie idziemy wśród łanów dojrzewających zbóż i o 11,50
osiągamy A-4. Kilka minut odpoczynku, następnie kładka nad
autostradą, kilka minut oglądania w dole pędzących samochodów i
zagłębiamy się w las. Dalej idziemy czerwonym szlakiem, ale po
jakimś czasie gdzieś nam znika. Rzut oka na mapę i decydujemy się
na ścieżkę rowerową, którą także dotrzemy do celu.
Idziemy czerwonym szlakiem wzdłuż pól uprawnych w kierunku autostrady A-4 |
Na ścieżce rowerowej w kierunku Doliny Brzoskwinki |
Tablica informacyjna |
Po pół
godzinie dochodzimy do miejscowości Brzoskwinia, pytamy się gdzie
jest kościół. Okazuje się, że czeka nas około 2 kilometry
wędrówki chodnikiem, ale pocieszamy się, że koło kościoła
będzie sklep i pójdziemy na lody. Po pół godzinie widzimy krzyż
nad kościołem, dochodzimy bliżej, jest i sklep, ale niestety lodów
nie ma, panie czekają na dostawę. Zrobiło się nam niewyraźnie,
ale cóż idziemy dalej. Za sklepem niebieskim szlakiem,
początkowo wśród domów dochodzimy do początku Doliny
Brzoskwinki. Decydujemy się na dłuższy postój. Jest 13,30,
posiłek, uzupełnienie płynów i odpoczynek. Trasa niezbyt
wymagająca ale upał daje się nam we znaki i jeszcze ten
nieszczęsny brak lodów. Po pół godzinie idziemy dalej, dolina
ładna ale krótka. Wychodzimy w miejscowości Chrosna, szum aut
świadczy, że znowu zbliżamy się do autostrady, przechodzimy pod
nią, skręcamy w prawo, następnie cały czas wzdłuż A-4 kierujemy
się do Mnikowa. Odwracamy się i mamy piękną panoramę: Kraków,
Bielany, Tyniec, Skawina a dalej Beskid Makowski i Wyspowy.
Ta droga prowadzi z Chrosnej do Mnikowa. Piękny widok na Kraków i Skawinę |
Tu można podziwiać klasztor na Bielanach |
Niestety,
ścieżka przy autostradzie się kończy, trochę błądzimy, zresztą
dzisiaj nie pierwszy raz, ale ostatecznie odnajdujemy niebieski
szlak, którym dochodzimy do Wąwozu Półrzeczki. Nazwa chyba bierze
się z tego, że część wąwozu jest sucha, tylko po większych
opadach płynie potok, w dolnej części cały czas płynie woda. Ale
jest to moja teoria.
W wąwozie Półrzeczki |
Powrót na parking w Mnikowie. |
Pół godziny pięknego spaceru dnem wąwozu
wśród skał i dochodzimy do Doliny Mnikowskiej. Dwadzieścia minut
i siedzimy na polanie z Matką Boską Skalską. Chociaż byliśmy tu
kilka godzin temu znowu się zatrzymujemy. Jest to miejsce magiczne.
Po kilkunastu minutach idziemy dalej i o 16,50 jesteśmy przy
samochodzie.
Wycieczka, która miała być
krótka, taką nie była. Zrobiliśmy około 20 kilometrów. Niestety
trochę błądziliśmy, ponieważ oznakowanie szlaków w wielu
miejscach pozostawia wiele do życzenia. Ale jesteśmy bardzo
zadowoleni, trasę dla mniej wytrawnych można podzielić na mniejsze
odcinki. Polecamy.
Pozdrawiamy serdecznie
Wiesiek i Dana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz