Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

piątek, 16 czerwca 2017

Jura Krakowsko – Częstochowska

Dolina Mnikowska, Dolina Brzoskwinki


03.06.2017r.

      Postanowiliśmy z Daną zrobić jakąś niedaleką wycieczkę, w miarę łatwą. Wybór padł na Jurę Krakowsko – Częstochowską, na dwie Doliny: Mnikowską i Brzoskwinki.

Jest sobota, zapowiada się piękna pogoda, myślę sobie, że jest to blisko Krakowa, więc będzie dużo turystów, ale decydujemy się na wyjazd. Zatrzymaliśmy się na parkingu koło kościoła w Mnikowie i o godz. 9,20 zaczynamy wędrówkę niebieskim szlakiem. Obok kościoła stoi dom zakonny sióstr Albertynek, który mieści się w zabytkowym dworze. Dwór wybudowany został przez kamedułów z Bielan w XVII wieku. W okresie międzywojennym budynek został przekazany Zgromadzeniu Sióstr Albertynek. Idziemy najpierw pomiędzy domami wzdłuż rzeczki Sanki, następnie przechodzimy przez mostek i „zagłębiamy się” w Dolinę Mnikowską. Cisza, piękny las, w większości liściasty i cudowny śpiew niezliczonej ilości ptaków.




Początek dolinki w Mnikowie


I kolejny mostek na rzeczce Sanka


Malownicze skałki



      Kilkadziesiąt minut wygodnej ścieżki i o 9,45 wychodzimy na polanę z dużą ilością ławek, nad którą góruje piękny obraz Matki Bożej Skalskiej namalowany na skale. Jak głosi legenda, do namalowania obrazu doszło z inicjatywy zamieszkującej w Krzeszowicach hrabiny Potockiej, która w obliczu ciężkiej choroby swojej córeczki gorąco prosiła Boga o jej wyzdrowienie. Wówczas we śnie trzykrotnie ukazała się jej skała z wizerunkiem Matki Bożej. Kiedy córka Potockiej wyzdrowiała, szczęśliwa kobieta długo poszukiwała owej skały, aż wreszcie znalazła ją w Dolinie Mnikowskiej. Poprosiła znanego malarza o namalowanie wizerunku. Inna legenda o obrazie sięga czasów Powstania Styczniowego. Kilku powstańców szukając schronienia przed wojskiem rosyjskim trafiło do Doliny Mnikowskiej. Kiedy zrozpaczeni nie mogli się nigdzie ukryć, z pomocą przyszła im kobieta wskazując jaskinię skalną. Gdy niebezpieczeństwo minęło, chcieli podziękować nieznajomej. Więc zaczęli jej szukać, jednakże ona zniknęła. Domyślili się iż ocaliła ich Matka Boska. Z wdzięczności kazali namalować jej wizerunek w miejscu swego ocalenia.

Nie sposób przejść obok tego miejsca obojętnie. Wygląda jak naturalny amfiteatr wśród skał. Podchodzimy pod sam obraz, chwila zadumy, podziwianie z góry skał o różnych kształtach i powoli schodzimy. Jeszcze kilka minut spędzamy na dole, ale niestety trzeba dalej iść. Nie martwimy się tym specjalnie, ponieważ będziemy tędy wracać. Gdyby nie lądujące bądź startujące samoloty z niedalekich Balic nic nie byłoby w stanie zakłócić spokoju tego miejsca.



Dolna Mnikowska- wizerunek Matki Bożej namalowany na skale


Widok na polanę spod ołtarza Matki Bożej




       O 10,00 idziemy dalej, piękną drogą wśród wapiennych skał. Kilkanaście minut i kończy się dolina, spotykamy o dziwo niewielu turystów. Zmieniamy szlak, idziemy dalej czarnym, którym dochodzimy do czerwonego. Narastający dźwięk silników samochodowych uświadamia nam, że zbliżamy się do autostrady Kraków – Katowice. Wcześniej robimy krótki postój, następnie idziemy wśród łanów dojrzewających zbóż i o 11,50 osiągamy A-4. Kilka minut odpoczynku, następnie kładka nad autostradą, kilka minut oglądania w dole pędzących samochodów i zagłębiamy się w las. Dalej idziemy czerwonym szlakiem, ale po jakimś czasie gdzieś nam znika. Rzut oka na mapę i decydujemy się na ścieżkę rowerową, którą także dotrzemy do celu.
 

Idziemy czerwonym szlakiem wzdłuż pól uprawnych w kierunku autostrady A-4


Na ścieżce rowerowej w kierunku Doliny Brzoskwinki



Tablica informacyjna


    Po pół godzinie dochodzimy do miejscowości Brzoskwinia, pytamy się gdzie jest kościół. Okazuje się, że czeka nas około 2 kilometry wędrówki chodnikiem, ale pocieszamy się, że koło kościoła będzie sklep i pójdziemy na lody. Po pół godzinie widzimy krzyż nad kościołem, dochodzimy bliżej, jest i sklep, ale niestety lodów nie ma, panie czekają na dostawę. Zrobiło się nam niewyraźnie, ale cóż idziemy dalej. Za sklepem  niebieskim szlakiem, początkowo wśród domów dochodzimy do początku Doliny Brzoskwinki. Decydujemy się na dłuższy postój. Jest 13,30, posiłek, uzupełnienie płynów i odpoczynek. Trasa niezbyt wymagająca ale upał daje się nam we znaki i jeszcze ten nieszczęsny brak lodów. Po pół godzinie idziemy dalej, dolina ładna ale krótka. Wychodzimy w miejscowości Chrosna, szum aut świadczy, że znowu zbliżamy się do autostrady, przechodzimy pod nią, skręcamy w prawo, następnie cały czas wzdłuż A-4 kierujemy się do Mnikowa. Odwracamy się i mamy piękną panoramę: Kraków, Bielany, Tyniec, Skawina a dalej Beskid Makowski i Wyspowy.



Ta droga prowadzi z Chrosnej do Mnikowa. Piękny widok na Kraków i Skawinę

Tu można podziwiać klasztor na Bielanach



             Niestety, ścieżka przy autostradzie się kończy, trochę błądzimy, zresztą dzisiaj nie pierwszy raz, ale ostatecznie odnajdujemy niebieski szlak, którym dochodzimy do Wąwozu Półrzeczki. Nazwa chyba bierze się z tego, że część wąwozu jest sucha, tylko po większych opadach płynie potok, w dolnej części cały czas płynie woda. Ale jest to moja teoria. 



W wąwozie Półrzeczki


Powrót na parking w Mnikowie.



      Pół godziny pięknego spaceru dnem wąwozu wśród skał i dochodzimy do Doliny Mnikowskiej. Dwadzieścia minut i siedzimy na polanie z Matką Boską Skalską. Chociaż byliśmy tu kilka godzin temu znowu się zatrzymujemy. Jest to miejsce magiczne. Po kilkunastu minutach idziemy dalej i o 16,50 jesteśmy przy samochodzie.

Wycieczka, która miała być krótka, taką nie była. Zrobiliśmy około 20 kilometrów. Niestety trochę błądziliśmy, ponieważ oznakowanie szlaków w wielu miejscach pozostawia wiele do życzenia. Ale jesteśmy bardzo zadowoleni, trasę dla mniej wytrawnych można podzielić na mniejsze odcinki. Polecamy.



Pozdrawiamy serdecznie



Wiesiek i Dana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz