Pasmo Gubałowskie
Witów – Butorowy Wierch –
Kościelisko – Witów
17.10.2017r
 |
Pozdrawiamy z Witowa
|
Dwa dni po wycieczce w Skałki
Piekarskie wyruszamy na kolejną trasę górską, w tym samym
składzie i przy znakomitej pogodzie. Tym razem celem jest Pasmo
Gubałowskie. Podobną wycieczkę odbyliśmy z Daną kilka lat temu.
Była to pierwsza nasza dłuższa trasa tym samym szlakiem w obie
strony i było fantastycznie. Wtedy też przekonałem się, że
powrót po tej samej trasie jest także atrakcyjny. Dużo więcej się
widzi, góry w innym oświetleniu są także inne. Tym razem w planie
mamy dużą pętlę. O 8-ej wyjeżdżamy z domu, przed 10-tą
zatrzymujemy się na parkingu koło ładnego kościoła w Witowie.
Pogoda piękna, widoczność dobra, więc humory dopisują. Krótkie
przepakowanie i o 10-tej Grażynka, Dana, Zbyszek i ja wyruszamy w
trasę czarnym szlakiem.
 |
Początek trasy- wjazd na parking
|
 |
Kościółek w Witowie
|
Najpierw kilkaset metrów główną
ulicą, następnie skręcamy w lewo, przez most na Czarnym Dunajcu,
za mostem w prawo i już wzdłuż rzeki kierujemy się w kierunku
Płazówki. Cały czas po prawej stronie mamy Czarny Dunajec i drogę
Witów – Zakopane. Częściowo idziemy lasem lub polami, co jakiś
czas odsłaniają się Tatry Zachodnie. Po pół godzinie dochodzimy
do drogi asfaltowej, wzdłuż której wiszą kapliczki z
pięknie namalowanymi stacjami drogi krzyżowej.
 |
Stacje drogi krzyżowej
|
 |
Stacje drogi krzyżowej
|
Kilka minut po 11-tej wyłania się
kaplica św. Anny na Płazówce.
 |
Kaplica św. Anny na Płazówce
|
 |
Kaplica św. Anny na Płazówce
|
Miejsce fantastyczne, panorama od
Giewontu/1894/ przez Czerwone Wierchy, Kominiarski Wierch/1829/ na
bliższym planie aż po Wołowiec/2064/.
 |
Kominiarski Wierch i Tatry Zachodnie - podziwiamy widok z ławeczki przy kaplicy
|
Do tego cudownego miejsca dostroili
się budowniczowie kaplicy, którzy pod koniec XIX wieku stworzyli
piękny obiekt w stylu góralskim. Nie sposób przejść obok tego
miejsca obojętnie. Idealna cisza, piękna panorama. Nastrój, który
stwarza kaplica powoduje, że siedzimy także w ciszy i napawamy oczy
wspaniałymi widokami. Przy pierwszym pobycie koło kaplicy marzyłem,
żeby tutaj mieć domek i przy piciu porannej kawy upajać się
panoramą tatrzańską. Ale dosyć fantazji, musimy ruszać dalej,
tym bardziej, że przed nami pierwsze solidniejsze podejście na
Płazowski Wierch. O 11,30 wyruszamy, słońce grzeje prawie tak jak
latem, powoli spokojnym tempem idziemy w górę. Z każdym metrem
wysokości odsłaniają się coraz to nowe widoki. Za Wołowcem
zaczynają pokazywać się szczyty Tatr Zachodnich na Słowacji.
Początkowo łąkami, później lasem i kilka minut po 12-tej
jesteśmy na górze. Teraz szlak prowadzi nas prawie płasko, idziemy
lasem, w cieniu, słońce nam nie dopieka. Po kilkudziesięciu
minutach wychodzimy na piękny, długi odcinek łąkami. Otwierają
się kolejne widoki nie tylko na Tatry ale także na Beskidy, widać
doskonale Babią Górę/1725/, po prawej odsłonił się Kasprowy
Wierch/1987/, Świnica/2301/ i grań Tatr Wysokich.
 |
Giewont i na lewo od niego Tatry Wysokie
|
 |
Giewont i na lewo od niego Tatry Wysokie
|
Nie wyobrażamy sobie, żeby iść
dalej, robimy postój, aby nacieszyć się widokami. Posiłek,
odpoczynek i podziwianie gór.
 |
Zasłużony odpoczynek
|
Pół godziny wystarczy i o 13,15
ruszamy dalej, tym bardziej, że dziewczynom marzy się południowa
kawa.
 |
Zbliżamy się do Butorowego Wierchu
|
 |
Po drodze jeszcze taka piękna kapliczka
|
O 14,40 jesteśmy przy rozwidleniu
szlaków, przy drodze na Gubałówkę/1120/, niestety wszystkie
bufety pozamykane, więc decydujemy się na zielony szlak na Butorowy
Wierch/1160/. 10 minut płytami betonowymi i jesteśmy na miejscu.
 |
Odpoczynek na Butorowym Wierchu
|
Niestety, tutaj też nie ma żadnego
otwartego bufetu, wyciąg nieczynny, więc kilka minut odpoczynku i
dalej ruszamy zielonym szlakiem w kierunku Kir. Dana z Grażynką
wypatrują jakiejś główniejszej drogi, gdzie by kursowały busy.
Niestety idziemy takimi zakamarkami Kościeliska, że nie ma takiej
możliwości. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak wiele na tym
terenie stawia się pięknych chat i pensjonatów góralskich. Całe
szczęście, że chyba jest właściwy nadzór bo wszystkie obiekty
budowane są w tradycyjnym stylu zakopiańskim. Dochodzimy do
główniejszej ulicy i mamy szczęście, bo po 5-ciu minutach
jedziemy busem, ale tylko do wylotu Doliny Chochołowskiej. W sumie
to nas urządza, bo po chwili siedzimy przy znakomitej kawie w
karczmie Leśniczówka. Teraz po dawce kofeiny możemy spokojnie
poczekać na kolejny bus, który zawiezie nas do Witowa i w ten
sposób jesteśmy na parkingu przy kościele. Wypad rewelacyjny, i
mimo że około 15-to kilometrowy, to wszyscy byli zadowoleni i
szczęśliwi. Gorąco polecamy.
 |
W drodze powrotnej oglądamy owieczki
|
Pozdrawiamy serdecznie
Wiesiek i Dana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz