Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

czwartek, 2 listopada 2017

Babia Góra/1725/

wejście od Slanej Vody na Słowacji

Beskid Żywiecki


26.10.2017r.



Kilka tygodni temu Michał mój znajomy zapytał, czy nie wybralibyśmy się na Babią Górę ale od słowackiej strony. Jest on zapalonym skiturowcem i chciałby ocenić zjazdy na nartach z tamtej strony. Kilka razy zmienialiśmy termin, aż w końcu ustaliliśmy, że wyruszymy 26.10.2017 roku. Po 7-ej wyjeżdżamy przez Korbielów,  Orawską Polhorę, gdzie mniej więcej w środku wsi, koło sklepu spożywczego jest strzałka w lewo na Slaną Vodę. Jeszcze trzy kilometry jazdy i o godzinie 8,30 zatrzymujemy się na parkingu przy schronisku.

Schronisko Slana Voda - początek trasy



Pogoda w miarę dobra, nie pada, natomiast widoki skutecznie zasłaniają niskie chmury i mgła. Nie przejmujemy się tym specjalnie, ponieważ głównym celem naszej wyprawy jest zapoznanie się ze szlakami od strony południowej, na podziwianie panoram przyjdzie czas kiedy indziej. Ruszamy żółtym szlakiem wygodną drogą, czasami niestety błotnistą po ostatnich opadach deszczu i śniegu. Na początku są znaki, później tylko strzałka, że będziemy szli Aleją Hviezdoslava. Nazwa tego odcinka szlaku pochodzi od nazwiska wybitnego słowackiego poety przełomu XIX i XX wieku, który często tutaj przebywał. Droga lekko wznosi się i o 9-tej dochodzimy do skrzyżowania szlaków Paseky i stąd 10 minut i widzimy ładną Gajówkę Hvezdoslava, gdzie znajduje się niewielkie muzeum poety.


Gajówka Hvezdosłava




Idziemy 100 metrów dalej i dochodzimy do początku ścieżki edukacyjnej Slana Woda – Babia Hora. Jest tu wygodna wiata turystyczna, tablica informacyjna oraz ambona widokowa z zamontowaną lornetą. Niestety przy dzisiejszej mgle widać niewiele.


Pierwsza ambona widokowa z lornetą przy Gajówce Hvezdosłava




Krótki postój i ruszamy dalej, szlak dalej jest wygodny, zdarzają się odcinki bardziej mozolne, ale krótkie. Idziemy wzdłuż potoku Bystra, który mamy po lewej stronie w dole.



Idziemy wzdłuż potoku Bystra



Co jakiś czas mijamy kolejne porządne wiaty turystyczne, przy jednej z nich jest kolejna ambona widokowa z lornetą. Niestety widoczność dalej jest mizerna, czasami tylko zaświeci słońce i cokolwiek widać. Gdy osiągamy wysokość około 1000 metrów zaczyna się śnieg, początkowo płaty, z każdym metrem jest go coraz więcej.



Pierwszy śnieg na szlaku



Teraz idziemy już tylko w ciężkim, mokrym śniegu, nie należy to do przyjemności, tym bardziej, że pod śniegiem jest woda i powoli odczuwamy ją także w butach. O 11,40 zatrzymujemy się w kolejnej wiacie na postój, jest to wiata jakby dwupoziomowa, na poddaszu ułożone są deski, na których w miarę bezpiecznie można spędzić noc. Posiłek, napoje i ruszamy dalej. Szlak cały czas wygodny, niezbyt stromy, niestety coraz głębszy śnieg powoduje, że idziemy spokojnie i niezbyt szybko. Po pół godzinie dochodzimy do kolejnej wiaty i tu zaczyna się Chodnik Jana Pawła II.


Początek Chodnika Jana Pawła II




Po kilku chwilach kończy się las, zaczyna się kosodrzewina, więc jesteśmy na wysokości około 1500 metrów. Śniegu czasami mamy po kolana, niestety mgła nie ustępuje, wręcz nasila się. Myślę, że gdyby była ładna pogoda szczyt byłby jak na dłoni. Oprócz mgły dochodzi mocny wiatr. Warunki takie mamy do samego szczytu, na którym jesteśmy o godzinie 13,30.


Michał na Babiej Górze


I ja na Babiej Górze

 


Tylko zatrzymujemy się na 10 minut, przenikliwe zimno zmusza nas do zejścia. Decydujemy się na zielony szlak tzw. Pański Chodnik. I tu zdałem sobie sprawę jak niebezpieczna jest kopuła Babiej Góry przy takiej pogodzie. Żółtym szlakiem, którym podchodziliśmy, wcześniej szło kilka osób, więc był w miarę przetarty, zielony natomiast był dziewiczy. Pierwsza strzałka na szczycie mniej więcej pokazywała kierunek, ale co dalej. Znaki szlaku przysypane na kamieniach półmetrowym śniegiem, jedyna nadzieja w tyczkach, na których jest namalowany szlak. Niestety gęsta mgła spowodowała, że chodziliśmy zygzakiem, żeby znaleźć kolejną tyczkę. Półmetrowy śnieg wcale nam w tym nie pomagał, nie mówiąc już co się działo w naszych butach. Taka „zabawa” trwała mniej więcej do momentu jak minęliśmy Głodną Wodę – najwyżej położone stałe źródło na południowych stokach Babiej Góry. Kilka minut i dochodzimy do ruin schroniska wybudowanego przez niemiecką organizację turystyczną Beskidenverein w 1905 roku.


Ruiny Schroniska


W zasadzie funkcjonowało ono do końca II wojny światowej, mając przez cały okres różnych właścicieli. Szkoda, że dzisiaj już go nie ma, bo jest to znakomity punkt wypadowy i widokowy. Po kilku minutach idziemy dalej, mijamy Krzywy Potok, teraz już lasem przy coraz lepszej pogodzie, dochodzimy o 15-tej do leśniczówki Stańcowa. Kończy się tu zielony szlak,który odbija w lewo, my natomiast niebieskim idziemy w kierunku Słowacji. Po godzinie dochodzimy do znanej już Gajówki Hviezdoslava. Widoki teraz dużo lepsze niż rano, wchodzimy na żółty szlak i o 17-tej jesteśmy na parkingu przy schronisku Slana Voda. Polecam wyjście na Babią Górę żółtym szlakiem, ponieważ nie jest on specjalnie wyczerpujący, natomiast zejść można w zależności od kondycji kilkoma wariantami, albo tak jak my lub przez Małą Babią Górę/1517/. Przy dobrej pogodzie wycieczka wspaniała.


Końcowy odcinek szlaku zielonego pokonujemy przy ładnej pogodzie



Pozdrawiam serdecznie 

Wiesiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz