Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

niedziela, 21 maja 2017

Beskid Żywiecki – Mała Babia Góra


21.09.2016r



Właśnie dziś, w ostatni dzień lata, przypada termin kolejnej wycieczki. Nie patrzymy jaka będzie pogoda, chociaż zapowiadana jest całkiem niezła. Razem ze Zbyszkiem jako cel wybieramy często omijaną Mała Babią Górę /Cyl,1517/. Niezbyt zdrowe żony zostawiamy w domu, sami po niespełna godzinnej jeździe, meldujemy się na niewielkim parkingu w Zawoi Czatoży. Pogoda, niestety nie jest dla nas łaskawa, ale tłumaczymy to tym, że niebo też płacze z powodu ostatniego dnia lata. Otwieramy parasole i o godzinie 9-tej, najpierw żółtym, następnie czarnym szlakiem kierujemy się na Przełęcz Jałowiecką Północną /Tabakowe Siodło,998/. Część naszej trasy pokrywa się z przebiegiem dawnego Tabakowego Chodnika. To właśnie tędy przemycano tytoń z Galicji na Węgry, a w okresie międzywojennym kwitła kontrabanda między Czechosłowacją a Polską.

Najpierw łagodnie, z parasolami w rękach, idziemy wzdłuż bajecznie szumiącego potoku Czatożanka. Chodzenie z parasolem po szlakach górskich może przez wielu być uznane jako dziwne, ja zdecydowanie wolę to niż pelerynę, gdzie po kilkunastu minutach czujemy się jak w saunie. Jedyną niedogodnością jest to, że jedna ręka jest cały czas zajęta. Niestety, widoków nie mamy żadnych, ale góry otulone w gęstej mgle są inne ale dalej piękne. Zaczyna się dosyć ostre podejście, idziemy wolniej, by po kilkudziesięciu minutach osiągnąć Przełęcz Jałowiecką Płn. Jest godzina 10-ta. Spotykamy tu czerwone znaki Głównego Szlaku Beskidzkiego oraz zielone prowadzące do celu naszej wycieczki. Krótki odpoczynek, lekki posiłek, zaczyna się robić zimno, więc idziemy dalej. Mijamy Przełęcz Jałowiecką Południową /Jałowieckie Siodło,996/. Po kilkunastu minutach szlak czerwony odchodzi w lewo na Markowe Szczawiny, my trzymamy się zielonego, który zaczyna piąć się w górę dosyć ostro. Cały czas niestety w deszczu, ale w tym także jest urok i czar gór. Po niespełna dwóch godzinach od Tabakowego Siodła osiągamy Cyl. Oczyma wyobraźni widzimy Babią Górę/1725/, panoramę Beskidu Żywieckiego, Orawę na Słowacji. Ale niestety jest to tylko wyobraźnia, dalej wszystko spowite jest w gęstej mgle. Postanawiamy wrócić tu, kiedy będzie piękna pogoda, bo widoki muszą być fantastyczne.
 

Tabakowe Siodło


We mgle niewiele widać, ale i tak jest pięknie


Mała Babia Góra zdobyta we mgle


 Dalej wygodnym chodnikiem idziemy w dół, po 10 minutach dochodzimy do ładnie zagospodarowanej turystycznie Przełęczy Brona/1408/. Tym razem nie korzystamy z ławeczek, deszcz to skutecznie uniemożliwia. Kamiennym chodnikiem szybko schodzimy, by po 15 minutach siedzieć w ciepłej jadalni schroniska na Markowych Szczawinach. Spotykamy licealną chyba grupę, zajętą komórkami i jedzeniem. My też się posilamy i odpoczywamy. Koło 13-tej wychodzimy ze schroniska, deszcz dalej pada, żółtym szlakiem kierujemy się do Zawoi Czatoży. Najpierw trawersujemy północne stoki Małej Babiej, w kilku miejscach widać ślady osuwisk kamiennych, gdzie trzeba bardzo uważać. Cały czas rozmawiając zbliżamy się do punktu wyjścia. W pewnym momencie widzę nogi Zbyszka w górze, natomiast najbardziej szlachetna część ciała jest w błocie. Na pytanie co się stało, odpowiada, że chciał kopnąć trującego grzyba. I w ten sposób przyroda tak potraktowała człowieka, całe szczęście, że samochód stał koło lasu, więc Zbyszek nie będzie musiał pokazywać plamy na spodniach, na tak delikatnej części ciała.

Na przełęczy Brona


Ślady kamiennych osuwisk

 Po kilkunastu minutach dochodzimy do parkingu, jest godzina 15-ta. Cała wycieczka trwała 6 godzin, ale to ze względu na pogodę. Przy pięknej aurze podejrzewam, że na podziwianie widoków byśmy przeznaczyli co najmniej 2 godziny. Wycieczka godna polecenia. Możliwy jest też mniej uciążliwy wariant szlaku na Markowe Szczawiny omijający Małą Babią.



Pozdrawiamy serdecznie



Wiesiek i Dana



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz