Tatry Wysokie – Hala Gąsienicowa
26.09.2016r.
Kilka lat temu byliśmy na Hali Gąsienicowej większą grupą złożoną z rodziny i przyjaciół. Jednak fatalna pogoda - mgła i deszcz
nie pozwoliły nam podziwiać widoków. W schronisku
postanowiliśmy z Daną, że kiedyś tu jeszcze wrócimy. Chwila ta
nadeszła. W poniedziałek rano przez Jordanów, Skomielną Białą z
budującą się nową Zakopianką, Zakopane - jeszcze bez korków,
Toporową Cyrhlę i na parkingu w Brzezinach zatrzymujemy się po
godzinie 9-tej. Postanowiliśmy iść najpierw czarnym szlakiem do
Psiej Trawki. Ruszamy o 9,30 drogą bitą, duże „kocie łby” nie
ułatwiają marszu, towarzyszy nam cały czas potok Sucha Woda. Trasa
w miarę łatwa, niestety cały czas lasem, stąd niezbyt wiele
widać, ale za to cisza i szum potoku wprowadzają nas w dobry
nastrój. O 10-tej docieramy do Psiej Trawki, dawniej polany, dzisiaj
już niewiele z niej pozostało.
 |
W drodze towarzyszy nam potok Sucha Woda
|
 |
Jesteśmy na Psiej Trawce
|
 |
Szlak biegnie gęstym lasem, cisza i spokój
|
Krótki odpoczynek i postanawiamy
dalej iść czerwonym szlakiem na Rówień Waksmundzką, myśląc, że
pozbędziemy się „kocich łbów”. Niestety dalej jest to samo,
gdzieniegdzie tylko w miarę równy chodnik. Ale za to zdarzają się
prześwity w lesie, widać Suchy Wierch Waksmundzki/1485/ oraz Małą
Koszystą/2014/. Mniej więcej w połowie drogi na Rówień mijają
nas dwa potężne ciągniki ze sprzętem do koszenia trawy. Za chwilę
po lewej stronie ukazuje się ładnie wykoszona łąka, w oddali
słychać pracujące ciągniki. Cały czas droga pnie się w górę.
Po kilkunastu minutach widzimy Waksmundzką Polanę, po lewej stronie
mijamy krzyż. Ten żelazny krzyż odlany został w Kuźnicach,
ufundowany przez prof. Maksymiliana Nowickiego, badacza fauny
tatrzańskiej w XIX wieku. Na Polanie ciągniki koszą pełną parą,
myślę, że TPN chce przywrócić kilku polanom w miarę pierwotny
wygląd. Jest to bardzo fajny pomysł. O 11,30 osiągamy Rówień
Waksmundzką. Odpoczynek, posiłek, już możemy podziwiać piękne
widoki, przede wszystkim grań Koszystej.
 |
Posiłek na Polanie Waksmundzkiej
|
 |
Widok na piękną grań Koszystej
|
 |
Panorama na Gorce, Beskid Sądecki i Pieniny
|
O 12-tej ruszamy dalej
zielonym szlakiem w kierunku Murowańca. Trasa biegnie trawersem
Małej Koszystej/2014/, szlak jest uciążliwy, góra, dół, głazy,
korzenie. Z góry widzimy Polanę Waksmundzką w pełnej krasie. Co
jakiś czas odsłania się widok na północ. O 13,10 zatrzymujemy
się na odpoczynek przy połączeniu z czarnym szlakiem. Widok
fantastyczny, na wschodzie grań Koszystej, w dole Pańszczycki
Potok, na północ Gorce, Beskid Sądecki, Pieniny. Można by tu
siedzieć godzinami, ale czas ruszać dalej. Zielony szlak dalej
uciążliwy. Po drodze spotykamy niewielu turystów, większość w
naszym wieku. Mijamy kolejne potoki: Żółty Potok, dalej Czarny
Potok i dostrzegamy charakterystyczne kamienie schroniska Murowaniec.
Przed nami pięknie prezentują się: Kościelec/2155/, Żółta
Turnia/2087/.
 |
W tle Kościelec i żółta Turnia. Murowaniec już blisko
|
 |
Architektura schroniska Murowaniec jest bardzo ciekawa
|
O 15-tej wchodzimy do schroniska, jak zwykle pełnego
turystów. Posiłek, kawa i o 16-tej wychodzimy. Wracamy czarnym
szlakiem, drogą z nieszczęsnymi „kocimi łbami”. Co jakiś czas
odbijamy w las ścieżkami wydeptanymi przez turystów, aby choć
trochę iść w miarę normalnie. Trud wynagradza nam widok i szum
Suchej Wody. Mniej więcej w połowie drogi słyszymy narastający
warkot silnika samochodu. Po chwili wyłania się samochód
ciężarowy, z kilkoma tonami węgla, jadący do schroniska. Prędkość
około 10 km/godz., czyli całą drogę pokona w kilkadziesiąt
minut. Zacząłem się wtedy zastanawiać, czy nie lepiej tak jak
Słowacy ostatnio w Tatrzańskiej Jaworzynie, dać na „kocie łby”
asfalt. Ale już słyszę głosy oburzenia tych, którzy mocno
krytykowali Słowaków za asfalt w Jaworzynie i schody na szlaku na
Rysy. Ale dla czystości powietrza, spaliny z silników
samochodowych, nie wydeptywanie ścieżek w TPN i co uważam za
najważniejsze – umożliwienie niepełnosprawnym turystom na
wózkach dojazd – można by się było nad tym
zastanowić. O godzinie 18-tej dochodzimy do parkingu. Szlak, który
wydawał się nam łatwy, okazał się dużo trudniejszy. Mocne
podejścia, ostre zejścia, korzenie, głazy, to spowodowało, że
całość trasy zajęła nam blisko 9 godzin. Mimo zmęczenia
jesteśmy bardzo zadowoleni.
Pozdrawiamy serdecznie
Wiesiek i Dana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz