Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

niedziela, 21 maja 2017

Tatry Wysokie – Hala Gąsienicowa

26.09.2016r.

Kilka lat temu byliśmy na Hali Gąsienicowej większą grupą złożoną z rodziny i przyjaciół. Jednak fatalna pogoda - mgła i deszcz nie pozwoliły nam podziwiać widoków. W schronisku postanowiliśmy z Daną, że kiedyś tu jeszcze wrócimy. Chwila ta nadeszła. W poniedziałek rano przez Jordanów, Skomielną Białą z budującą się nową Zakopianką, Zakopane - jeszcze bez korków, Toporową Cyrhlę i na parkingu w Brzezinach zatrzymujemy się po godzinie 9-tej. Postanowiliśmy iść najpierw czarnym szlakiem do Psiej Trawki. Ruszamy o 9,30 drogą bitą, duże „kocie łby” nie ułatwiają marszu, towarzyszy nam cały czas potok Sucha Woda. Trasa w miarę łatwa, niestety cały czas lasem, stąd niezbyt wiele widać, ale za to cisza i szum potoku wprowadzają nas w dobry nastrój. O 10-tej docieramy do Psiej Trawki, dawniej polany, dzisiaj już niewiele z niej pozostało.

W drodze towarzyszy nam potok Sucha Woda


Jesteśmy na Psiej Trawce


Szlak biegnie gęstym lasem, cisza i spokój

 Krótki odpoczynek i postanawiamy dalej iść czerwonym szlakiem na Rówień Waksmundzką, myśląc, że pozbędziemy się „kocich łbów”. Niestety dalej jest to samo, gdzieniegdzie tylko w miarę równy chodnik. Ale za to zdarzają się prześwity w lesie, widać Suchy Wierch Waksmundzki/1485/ oraz Małą Koszystą/2014/. Mniej więcej w połowie drogi na Rówień mijają nas dwa potężne ciągniki ze sprzętem do koszenia trawy. Za chwilę po lewej stronie ukazuje się ładnie wykoszona łąka, w oddali słychać pracujące ciągniki. Cały czas droga pnie się w górę. Po kilkunastu minutach widzimy Waksmundzką Polanę, po lewej stronie mijamy krzyż. Ten żelazny krzyż odlany został w Kuźnicach, ufundowany przez prof. Maksymiliana Nowickiego, badacza fauny tatrzańskiej w XIX wieku. Na Polanie ciągniki koszą pełną parą, myślę, że TPN chce przywrócić kilku polanom w miarę pierwotny wygląd. Jest to bardzo fajny pomysł. O 11,30 osiągamy Rówień Waksmundzką. Odpoczynek, posiłek, już możemy podziwiać piękne widoki, przede wszystkim grań Koszystej. 

Posiłek na Polanie Waksmundzkiej


Widok na piękną grań Koszystej


Panorama na Gorce, Beskid Sądecki i Pieniny

 O 12-tej ruszamy dalej zielonym szlakiem w kierunku Murowańca. Trasa biegnie trawersem Małej Koszystej/2014/, szlak jest uciążliwy, góra, dół, głazy, korzenie. Z góry widzimy Polanę Waksmundzką w pełnej krasie. Co jakiś czas odsłania się widok na północ. O 13,10 zatrzymujemy się na odpoczynek przy połączeniu z czarnym szlakiem. Widok fantastyczny, na wschodzie grań Koszystej, w dole Pańszczycki Potok, na północ Gorce, Beskid Sądecki, Pieniny. Można by tu siedzieć godzinami, ale czas ruszać dalej. Zielony szlak dalej uciążliwy. Po drodze spotykamy niewielu turystów, większość w naszym wieku. Mijamy kolejne potoki: Żółty Potok, dalej Czarny Potok i dostrzegamy charakterystyczne kamienie schroniska Murowaniec. Przed nami pięknie prezentują się: Kościelec/2155/, Żółta Turnia/2087/.

W tle Kościelec i żółta Turnia. Murowaniec już blisko


Architektura schroniska Murowaniec jest bardzo ciekawa


O 15-tej wchodzimy do schroniska, jak zwykle pełnego turystów. Posiłek, kawa i o 16-tej wychodzimy. Wracamy czarnym szlakiem, drogą z nieszczęsnymi „kocimi łbami”. Co jakiś czas odbijamy w las ścieżkami wydeptanymi przez turystów, aby choć trochę iść w miarę normalnie. Trud wynagradza nam widok i szum Suchej Wody. Mniej więcej w połowie drogi słyszymy narastający warkot silnika samochodu. Po chwili wyłania się samochód ciężarowy, z kilkoma tonami węgla, jadący do schroniska. Prędkość około 10 km/godz., czyli całą drogę pokona w kilkadziesiąt minut. Zacząłem się wtedy zastanawiać, czy nie lepiej tak jak Słowacy ostatnio w Tatrzańskiej Jaworzynie, dać na „kocie łby” asfalt. Ale już słyszę głosy oburzenia tych, którzy mocno krytykowali Słowaków za asfalt w Jaworzynie i schody na szlaku na Rysy. Ale dla czystości powietrza, spaliny z silników samochodowych, nie wydeptywanie ścieżek w TPN i co uważam za najważniejsze – umożliwienie niepełnosprawnym turystom na wózkach dojazd – można by się było nad tym zastanowić. O godzinie 18-tej dochodzimy do parkingu. Szlak, który wydawał się nam łatwy, okazał się dużo trudniejszy. Mocne podejścia, ostre zejścia, korzenie, głazy, to spowodowało, że całość trasy zajęła nam blisko 9 godzin. Mimo zmęczenia jesteśmy bardzo zadowoleni.

Pozdrawiamy serdecznie

Wiesiek i Dana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz