Wstęp...

... Czyli jak to się zaczęło        Od dłuższego czasu grupa znajomych, którzy wiedząc, że dosyć często bywam w górach nalegał...

piątek, 9 czerwca 2017

Tatry Wysokie

Chata Teryego

07.12. 2016r

Kilka dni wcześniej postanowiliśmy ze Zbyszkiem zobaczyć góry w pierwszym śniegu. Wydawało się, że nie ma go zbyt dużo. Bez specjalnych przygotowań pojechaliśmy do Zawoi Czatoży, aby czarnym szlakiem dojść do Hali Kamińskiego. Jakie było nasze zdziwienie, gdy śniegu było ponad pół metra, szlak dziewiczy. Po trzech godzinach chodzenia zmęczeni, przemoczeni wróciliśmy do samochodu. Teraz postanowiliśmy przygotować się odpowiednio, wybór padł na najwyżej położone całoroczne schronisko w Tatrach – Chatę Teryego /2015/. Wczas rano wyjeżdżamy, by przed ósmą stanąć na parkingu koło nowego kościoła w Starym Smokowcu. Zatrzymaliśmy się trochę dalej, z tego względu, że jest on chyba poza sezonem bezpłatny. Krótkie przepakowanie i po ósmej ruszamy w kierunku Hrebienioka zielonym szlakiem. Pogoda piękna, prawie bezchmurnie, słońce już powoli zaczyna mocniej grzać, co odczuwamy na naszych plecach, chociaż temperatura oscyluje około -12 stopni. Widać, że śniegu jest dużo. Szlak może nudny na początku, ale widoki wspaniałe, przed nami Łomnica/2634/, Durne Szczyty/2590,2556/, Kieżmarski/2556/, Huncowski Szczyt/2352/, z tyłu Niżne Tatry z majestatyczną Kralową Holą /1946/, z wieżą przekaźnikową na szczycie. Przed 9-tą jesteśmy na Siodełku. Tu obowiązkowo oglądamy świątynię lodową w potężnym schładzanym namiocie, którą udostępniono do zwiedzania kilka dni temu. Nie możemy wyjść z podziwu, ile kunsztu trzeba posiadać, aby tak piękne rzeczy zrobić w lodzie. Kilka minut oglądania i idziemy dalej. Będzie tam więcej atrakcji lodowych, ponieważ schładzany jest drugi duży namiot.

 

 Siodełko - świątynia lodowa



Jedna z rzeźb - widok przybliżony


 Proponuję Zbyszkowi trasę dołem, wzdłuż potoku Zimna Woda zielonym szlakiem, aby obejrzeć słynne wodospady. Po chwili mijamy schronisko Bilika, dalej już Długi Wodospad, kilkanaście minut dalej kolejne: Wielki, Skryty i Mały. Obrazy lodowo-śnieżno-wodne tych siklaw wspaniałe. Wodospady od dawna były największą atrakcją tych okolic, stąd zbudowano tu najstarsze schronisko Rainera, którego niestety nie udało się nam obejrzeć, ponieważ było zamknięte. Dzisiaj jest tam bufet i muzeum nosiczy, jednego mijaliśmy po drodze. Po pół godzinie od Siodełka dochodzimy do czerwonego szlaku i wspólnie z zielonym idziemy w kierunku schroniska Zamkowskiego. Przy połączeniu szlaków jest początek potoku Zimna Woda, to właśnie tutaj łączą się Staroleśny Potok i Mała Zimna Woda. Ten ostatni będzie nam teraz towarzyszył. 15 minut dalej mijamy kolejny wodospad Olbrzymi, następny kwadrans i o godzinie 10,30 wygodnie siadamy w schronisku Zamkowskiego/1475/. Posiłek, ściągamy polary, bo już jest nam za ciepło, oglądamy galerię archiwalnych zdjęć, sprzęt narciarski z połowy XX wieku. Dogadujemy się z gospodarzami na ewentualny pobyt w maju /około 30 euro osobodzień/ i o 11-tej ruszamy dalej.

Ścieżki wąskie, trzeba uważać


Tak prezentuje się potok Mała Zimna Woda


Wodospad Olbrzymi skuty lodem


I dotarliśmy do schroniska Zamkowskiego


 Do tej pory szliśmy wygodnym, udeptanym chodnikiem, teraz jest trochę gorzej, ścieżka wąska, trzeba bardziej uważać. Postawienie nogi obok wydeptanego szlaku powoduje, że zapadamy się po pas. Czasami kijki, które mam ustawione na 130 centymetrów całe wchodzą w śnieg. Krótki odcinek lasem i wychodzimy na „płaskowyż”. Po lewej turnie Rywocin i Kościołów, po prawej Łomnicka Grań. Przed nami widać schronisko na progu skalnym. Cały czas teren wznosi się coraz bardziej, mijamy kilka dużych bloków skalnych, jeden z nich to Łomnicka Koleba, gdzie schronienie może znaleźć kilka osób. Mija nas kilku narciarzy, ścieżka znika, są tylko pojedyncze ślady. Każdy krok obok śladu powoduje, że kilkadziesiąt sekund męczymy się z wyciągnięciem nogi. Zaczyna się prawdziwa „Golgota”. Po lewej pięknie prezentują się: Pośrednia Grań/2441/ i Żółta Ściana/2182/, po prawej Durny Szczyt i Łomnica. Cały czas ostro pod górę w śniegu prawie metrowym. Co kilkadziesiąt kroków chwila odpoczynku. Jest to jedyny moment na podziwianie fantastycznych widoków. W końcu o 13,15 - po ponad godzinie „katorgi” dochodzimy do schroniska. Jesteśmy na wysokości 2015 metrów n.p.m.

Tu zaczyna się mozolna wspinaczka, w dali schronisko na progu skalnym, po prawej Łomnicka Grań



Piękne widoki rekompensują trudy wspinaczki


To już ostatnie podejście ...


... i dotarliśmy do celu - Chata Teryego

 
Wewnątrz jest kilkanaście osób, połowa to narciarze. Posiłek, piękna panorama za oknem i przede wszystkim odpoczynek. Ale z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że dzień jest krótki i w miarę wcześnie musimy wyjść, tym bardziej, że zejście po takiej stromiźnie nie będzie łatwe. O 14-tej wychodzimy, rzut oka na panoramę od Pośredniej Grani przez Lodowy Szczyt/2627/, Baranie Rogi/2526/ aż po Łomnicę. Mocny wiatr i przenikliwe zimno nie pozwalają na dłuższy pobyt koło schroniska. Zaczynamy powrót. Okazuje się, że schodzi się w miarę dobrze nie licząc kilkunastu upadków na …. Pogoda dalej dobra, ale niestety cały czas idziemy w cieniu, wydaje się, że jest około -15 stopni. Po 15-tej mijamy schronisko Zamkowskiego, po 16-tej Hrebieniok i o 17-tej już po ciemku dochodzimy do parkingu. Na długo pozostanie w naszej pamięci widok pięknie oświetlonych miejscowości słowackich widzianych z góry. Wspaniała wyrypa, maksymalnie zmęczeni ale szczęśliwi.

Pozdrawiam serdecznie
Wiesiek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz