Tatry Wysokie
Chata Teryego
07.12. 2016r
Kilka dni wcześniej postanowiliśmy
ze Zbyszkiem zobaczyć góry w pierwszym śniegu. Wydawało się, że
nie ma go zbyt dużo. Bez specjalnych przygotowań pojechaliśmy do
Zawoi Czatoży, aby czarnym szlakiem dojść do Hali Kamińskiego.
Jakie było nasze zdziwienie, gdy śniegu było ponad pół metra,
szlak dziewiczy. Po trzech godzinach chodzenia zmęczeni, przemoczeni
wróciliśmy do samochodu. Teraz postanowiliśmy przygotować się
odpowiednio, wybór padł na najwyżej położone całoroczne
schronisko w Tatrach – Chatę Teryego /2015/. Wczas rano
wyjeżdżamy, by przed ósmą stanąć na parkingu koło nowego
kościoła w Starym Smokowcu. Zatrzymaliśmy się trochę dalej, z
tego względu, że jest on chyba poza sezonem bezpłatny. Krótkie
przepakowanie i po ósmej ruszamy w kierunku Hrebienioka zielonym
szlakiem. Pogoda piękna, prawie bezchmurnie, słońce już powoli
zaczyna mocniej grzać, co odczuwamy na naszych plecach, chociaż
temperatura oscyluje około -12 stopni. Widać, że śniegu jest
dużo. Szlak może nudny na początku, ale widoki wspaniałe, przed
nami Łomnica/2634/, Durne Szczyty/2590,2556/, Kieżmarski/2556/,
Huncowski Szczyt/2352/, z tyłu Niżne Tatry z majestatyczną Kralową
Holą /1946/, z wieżą przekaźnikową na szczycie. Przed 9-tą
jesteśmy na Siodełku. Tu obowiązkowo oglądamy świątynię lodową
w potężnym schładzanym namiocie, którą udostępniono do
zwiedzania kilka dni temu. Nie możemy wyjść z podziwu, ile kunsztu
trzeba posiadać, aby tak piękne rzeczy zrobić w lodzie. Kilka
minut oglądania i idziemy dalej. Będzie tam więcej atrakcji
lodowych, ponieważ schładzany jest drugi duży namiot.
 |
Siodełko - świątynia lodowa
|
 |
Jedna z rzeźb - widok przybliżony
|
Proponuję
Zbyszkowi trasę dołem, wzdłuż potoku Zimna Woda zielonym
szlakiem, aby obejrzeć słynne wodospady. Po chwili mijamy
schronisko Bilika, dalej już Długi Wodospad, kilkanaście minut
dalej kolejne: Wielki, Skryty i Mały. Obrazy lodowo-śnieżno-wodne
tych siklaw wspaniałe. Wodospady od dawna były największą
atrakcją tych okolic, stąd zbudowano tu najstarsze schronisko
Rainera, którego niestety nie udało się nam obejrzeć, ponieważ
było zamknięte. Dzisiaj jest tam bufet i muzeum nosiczy, jednego
mijaliśmy po drodze. Po pół godzinie od Siodełka dochodzimy do
czerwonego szlaku i wspólnie z zielonym idziemy w kierunku
schroniska Zamkowskiego. Przy połączeniu szlaków jest początek
potoku Zimna Woda, to właśnie tutaj łączą się Staroleśny Potok
i Mała Zimna Woda. Ten ostatni będzie nam teraz towarzyszył. 15
minut dalej mijamy kolejny wodospad Olbrzymi, następny kwadrans i o
godzinie 10,30 wygodnie siadamy w schronisku Zamkowskiego/1475/.
Posiłek, ściągamy polary, bo już jest nam za ciepło, oglądamy
galerię archiwalnych zdjęć, sprzęt narciarski z połowy XX wieku.
Dogadujemy się z gospodarzami na ewentualny pobyt w maju /około 30
euro osobodzień/ i o 11-tej ruszamy dalej.
 |
Ścieżki wąskie, trzeba uważać
|
 |
Tak prezentuje się potok Mała Zimna Woda
|
 |
Wodospad Olbrzymi skuty lodem
|
 |
I dotarliśmy do schroniska Zamkowskiego
|
Do tej pory szliśmy
wygodnym, udeptanym chodnikiem, teraz jest trochę gorzej, ścieżka
wąska, trzeba bardziej uważać. Postawienie nogi obok wydeptanego
szlaku powoduje, że zapadamy się po pas. Czasami kijki, które mam
ustawione na 130 centymetrów całe wchodzą w śnieg. Krótki
odcinek lasem i wychodzimy na „płaskowyż”. Po lewej turnie
Rywocin i Kościołów, po prawej Łomnicka Grań. Przed nami widać
schronisko na progu skalnym. Cały czas teren wznosi się coraz
bardziej, mijamy kilka dużych bloków skalnych, jeden z nich to
Łomnicka Koleba, gdzie schronienie może znaleźć kilka osób. Mija
nas kilku narciarzy, ścieżka znika, są tylko pojedyncze ślady.
Każdy krok obok śladu powoduje, że kilkadziesiąt sekund męczymy
się z wyciągnięciem nogi. Zaczyna się prawdziwa „Golgota”. Po
lewej pięknie prezentują się: Pośrednia Grań/2441/ i Żółta
Ściana/2182/, po prawej Durny Szczyt i Łomnica. Cały czas ostro
pod górę w śniegu prawie metrowym. Co kilkadziesiąt kroków
chwila odpoczynku. Jest to jedyny moment na podziwianie
fantastycznych widoków. W końcu o 13,15 - po ponad godzinie „katorgi”
dochodzimy do schroniska. Jesteśmy na wysokości 2015 metrów n.p.m.
 |
Tu zaczyna się mozolna wspinaczka, w dali schronisko na progu skalnym, po prawej Łomnicka Grań
|
 |
Piękne widoki rekompensują trudy wspinaczki
|
 |
To już ostatnie podejście ...
|
 |
... i dotarliśmy do celu - Chata Teryego
|
Wewnątrz jest kilkanaście osób, połowa to narciarze. Posiłek,
piękna panorama za oknem i przede wszystkim odpoczynek. Ale z
drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że dzień jest krótki i w
miarę wcześnie musimy wyjść, tym bardziej, że zejście po takiej stromiźnie nie będzie łatwe. O 14-tej wychodzimy, rzut oka na
panoramę od Pośredniej Grani przez Lodowy Szczyt/2627/, Baranie
Rogi/2526/ aż po Łomnicę. Mocny wiatr i przenikliwe zimno nie
pozwalają na dłuższy pobyt koło schroniska. Zaczynamy powrót.
Okazuje się, że schodzi się w miarę dobrze nie licząc kilkunastu
upadków na …. Pogoda dalej dobra, ale niestety cały czas idziemy
w cieniu, wydaje się, że jest około -15 stopni. Po 15-tej mijamy
schronisko Zamkowskiego, po 16-tej Hrebieniok i o 17-tej już po
ciemku dochodzimy do parkingu. Na długo pozostanie w naszej pamięci
widok pięknie oświetlonych miejscowości słowackich widzianych z
góry. Wspaniała wyrypa, maksymalnie zmęczeni ale szczęśliwi.
Pozdrawiam serdecznie
Wiesiek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz